wtorek, 7 kwietnia 2020

Nauczyciel w Polsce. Moja Utopia nie idąca w parze z systemem.

Cześć i czołem!

Jak tam Wasza kwarantanna?
Nie odzywa się jeszcze Wasz wewnętrzny Diabeł Tasmański?

Ja za dużo myślę na wychowawczym ^^ I wychodzi w głowie niezły kocioł.
Poruszę dziś bardzo drażliwy dla mnie temat zawodowy.
To coś siedzi we mnie głęboko od dawien dawna i ciężko milczeć w tym momencie.
Aktualnie jestem na wychowawczym, ale przecież nie zawsze tak było.
Z zawodu jestem Nauczycielem Wychowania Przedszkolnego.




To co ostatnio ujrzały moje oczy w internecie nt. nauczania przez TVP to nie tylko zniewaga nauczycieli, umniejszanie ich roli w postaci pokazania ich jako "półgłówków", ale także ponowne ogłupianie społeczeństwa i dzielenie go.

Jasne.
Zgodzę się, że nie wszyscy nauczyciele są stworzeni no nauczania, gro idzie na łatwiznę wypalając się zawodowo. Ale żeby tak wrzucać wszystkich do jednego wora mniejszości?
No bez przesady.

Poza tym... zastanówcie się przez chwilę. No nie wiem który nauczyciel poszedłby prowadzić lekcje w propagandowej TVP mając w głowie zeszłoroczny strajk i postawę rządu wobec Pedagogów? No wytłumaczcie mi to jakoś. Moja głowa tego nie ogarnia. I ludzie w to wierzą. To chyba wewnętrznie boli mnie najbardziej.




Całe życie twierdziłam, że praca w przedszkolu to jest to co chcę robić w życiu, ale macierzyństwo szybko zweryfikowało potrzeby moje i mojej rodziny. W sumie to syn zmienił diametralnie moje postrzeganie pracy i obowiązków, a także współmiernych zarobków.


Nie wiem czy wszyscy tak mają, ale mam nadzieję, że nie jestem jedyna, bo mam poczucie, że stać mnie na więcej niż pensja nauczyciela i realne godziny jego pracy (niestety lub stety, ale tak to teraz widzę, wiedzą i kolejnymi podyplomówkami nie polepszę bytu swojej rodzinie - taki system).

Czas bezdzietny był fajnym czasem, żyło się przyjemnie i lekko, miało się czas na pracę (dużo czasu wolnego w moim wypadku), na świat przyszedł syn i po powrocie do pracy już nic nie było takie samo.

Mąż w tym samym czasie wyjechał do Niemiec "za pieniądzem", a ja zostałam z pracą i małym dzieckiem. Nie mam co narzekać. Nie będę pisać, że było mi bardzo ciężko.
Dziadki ( i jedni, i drudzy) spisali się przez ten czas na medal (wielki i złoty!). Nie każdy ma tak dobrze jak Ja. Pracowałam, Mały poszedł do żłobka i chodził tam ze szczerym uśmiechem, Dyrekcja przedszkola w którym pracuję poszła mi na rękę i grafik miałam ułożony pod godziny żłobkowe. No czego chcieć więcej.

ALE. No właśnie.
Moje głośne ALE...

Miałam wyrzuty sumienia, że poświęcam dziecku zbyt mało czasu, że długo siedzi w tym żłobku. Dziadki głównie odbierali synka, bo nie chciałam, żeby siedział w żłobku 9-10 godzin. No i jakoś się kulało, a ja przynosiłam sporo pracy do domu i siedziałam nad nią do późnych godzin wieczornych, żeby wcześniej móc spędzić jeszcze czas z dzieckiem.
Niektórzy powiedzą: "Nie ma lekko, każdy orze jak może".
No właśnie. Postawiłam sobie pytanie: Ile jest warta moja praca?
To nie po to się kształciłam i rozwijałam, żeby być postrzegana jako "żałosny nauczyciel".
To był także krok do przodu, który postawiłam w Perfect Coll.


Zeszłoroczny strajk odbił się na mnie dość mocno.
Dostrzegłam CZYM jestem dla połowy społeczeństwa jako Nauczyciel, dostrzegłam CZYM jestem dla polskiego rządu, dostrzegłam, że dążyłam za czymś utopijnym, że cały system edukacji i szkolnictwa to jedno wielkie G. I tego nie przeskoczę. Mam pozwolenie na ograniczone ruchy, nie wychylanie się przed szereg i owszem... mogę się ciągle dokształcać i rozwijać osobiście, zdobywać nowe Levele wiedzy i specjalności różnego typu, super sprawa... jednak nikt mnie za to nie wynagrodzi. Nagrodą będzie jedynie zdobyta wiedza, której nie mogę wykorzystać w swój sposób, pomimo której nie mogę także wejść na wyższy szczebel zarobków. 

Przeraża mnie to, co dzieje się z Edukacją w Polsce. ( i to nie tylko za aktualnych rządów - to już kwestia długich, długich lat i zmiana postrzegania Nauczyciela na przestrzeni tych lat).

!   Milion podręczników (zmieniających się jak w kalejdoskopie) w plecaku dziecka,

!   Stos papierologii w pracy Pedagoga (to strasznie zaniża poczucie wartości roli nauczyciela),

!   Postawa Rodziców względem dzieci i wychowania,

!   Postawa Rządu wobec pojęć Edukacja i Nauczyciel.


Czy ze mną jest coś nie tak?
Stać mnie na coś więcej. Nie chcę być tylko marionetką w rękach rządzących, nie po to chciałam być nauczycielem, żeby teraz zgadzać się na wszystko i zostać niewolnikiem systemu, bo nie na tym polega moja wizja bycia Nauczycielem.
Tylko co począć jeśli się nie chce zrezygnować z pracy z dziećmi, ale na swoich zasadach?





Odważycie się przedstawić mi swoje stanowisko w poruszanej sprawie?
W mojej sprawie?

Czekam na odzew. To ważny temat.





9 komentarzy:

  1. Mądre słowa... po co robić kolejne studia, skoro to nic nie wnosi do twojej pensji? Też chciałam być nauczycielem, ale na szczęście nie poszłam na studia, bo bym żałowała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nad tym ubolewam, że to jest naprawdę to co chcę robić, mogę się kształcić i rozwijać, ale niech to także będzie współmierne z rozwojem finansowym. Tak jest teraz ciężko w Polsce dobrze zarabiać.. :(

      Usuń
  2. Sama nie mogę się w tym temacie za bardzo wypowiedzieć, bo oni nie jestem nauczycielem, ani nie mam dziecka i nie jestem po tej drugiej stronie - rodzica dziecka w wieku szkolnym. Niewiele więc wiem o obecnym szkolnictwie, ale to co przedstawia TVP to woła o pomstę do nieba. Czasem gdy słyszę jakieś wiadomości cieszę się, że mnie to już nie dotyczy, ale no właśnie.. co będzie jak będę miała dzieci i ich będzie dotyczyć? System szkolnictwa, który ani dobry dla uczniów ani dla nauczycieli i jak to ogarniać.
    Mam w rodzinie nauczycielkę i wiem, że choć etat nauczyciela to mniejsza ilość godzin niż w "zwyczajnej" pracy to bardzo wiele pracy wykonuje się w domu, często poświęcając swój prywatny czas, a nikt nawet za to nie podziękuje.
    Oby w przyszłości było tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nigdy nie pomyślałam by być nauczycielem, bo wiem że niektórzy są straszni - mam na myśli uczniów, szczególnie młodzież - masakra!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się ten wpis!!! Cała prawda o polskim systemie edukacji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Będąc w ostatniej klasie technikum, gdy już wiedziałam, że raczej nie zwiążę swojego życia z uczonym zawodem, pojawiła się myśl o "zostaniu w szkole", bo uwielbiałam chodzić do szkoły i uwielbiałam też język polski i tak cichaczem nawet rozważałam skończyć jakąś polonistykę, czy co tam trzeba i zostać nauczycielką, ale matura z matmy mi te plany zniszczyła. Patrząc na to gdzie jestem teraz i na to, co się w tych szkołach dzieje (mam młodsze rodzeństwo i w szkole średniej i w podstawówce), to może i lepiej że tak się stało.

    Czasami nic, tylko współczuć nauczycielom ;c

    Dobrych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś, jeszcze w szkole podstawowej, usłyszałam, "obyć cudze dzieci uczył", jako największe przekleństwo. Nie pamiętam kto wypowiedział te słowa, ani do kogo. Nie wiedziałam też dlaczego bycie nauczycielem to takie przekleństwo, tym bardziej, że nauczycieli miałam bardzo sympatycznych i z powołania. Z czasem zrozumiałam o co chodziło. Moim zdaniem bycie nauczycielem to ogromna odpowiedzialność, ale naprawdę nie każdy powinien nim zostawać. Część swoich nauczycieli wspominam bardzo ciepło i wiem, że dużo mnie nauczyli i zasługują na więcej, niż to co dostają od społeczeństwa i te marne wynagrodzenie. Ale część niestety pomyliła się z powołaniem i nie powinna mieć styczność z nauczaniem, po prostu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda, są nauczyciele, którzy minęli się z powołaniem.

      Usuń

Copyright © M. na zakrecie , Blogger